Wrzesińskie Dyktando 2009

(0 głosów, średnia ocena: 0 na 5)
dyktand_077

 

dyktand_009

   5 listopada w sali Wrzesińskiego Ośrodka Kultury 63 osoby przystąpiły do pisania VII Wrzesińskiego Dyktanda.

dyktand_012     Po przywitaniu uczestników i krótkim występie wokalno-tanecznym w wykonaniu uczennic SSP nr 6 we Wrześni rozpoczęła się najważniejsza część.

dyktand_007

   Z zasadami pisania dyktanda zapoznała przybyłych pani Aldona Perkiewicz. Następnie pan Kazimierz Chochół przeczytał tekst, z którym przyszło zmierzyć się tegorocznym uczestnikom, w tym gronie sporą grupę stanowiła młodzież. Autorem dyktanda zatytułowanego: „Telewizyjne koszałki-opałki” był w tym roku po raz pierwszy Sebastian Surendra wrzesiński uczestnik teleturnieju „Milionerzy”. Treść dyktanda odczytywał jednak Kazimierz Chochół, autor wszystkich poprzednich edycji wrzesińskich potyczek z ortografią.

 

dyktand_033

 

   Wśród piszących był tradycyjnie dyrektor naszej szkoły – pan Dariusz Andrzejewski

dyktand_071oraz spore grono ubiegłorocznych absolwentów.

dyktand_025

dyktand_039dyktand_047dyktand_057

dyktand_048dyktando_011

   Zwycięzcą tegorocznego dyktanda został Stanisław Gajos spod Strzelna w woj. kujawsko-pomorskim. Przypadł mu tytuł Wrzesińskiego Mistrza Polskiej Ortografii oraz nagrody ufundowane przez organizatorów i sponsorów: Stowarzyszenie Twórczości Teatralnej "AKT", Urząd Miasta i Gminy we Wrześni oraz Wrzesińskie Stowarzyszenie Przedsiębiorców i Kupców.dyktando_015

   Drugie miejsce zdobyła Agnieszka Wojtyra z Wrześni - uczennica kl. 3 Liceum Ogólnokształcącego im. H. Sienkiewicza, a trzecie miejsce przypadło Marii Olszewskiejz Gniezna. 

 

Poniżej treść tegorocznego dyktanda:

 

 

                                 Telewizyjne koszałki - opałki

   Jako że Polacy, i to w liczbie bynajmniej niepojedynczej, kochają oglądać tańczące tudzież śpiewające gwiazdy, a po prawdzie zaledwie pseudogwiazdeczki, toteż telewizja nie za długo kazała czekać na kolejne serie tejże rozrywki. Zdanie niepoprawnych, handryczących się tu i ówdzie malkontentów, zżymających się na ciężko strawną (ciężkostrawną) dla nich jakość współczesnej kultury, traktowane jest przez rozentuzjazmowanych zwolenników owych programów, jak wyskok przysłowiowego filipa z konopi. Chociaż wielu uważa je za przysłowiową hetkę - pętelkę, to jednakże je ogląda.

   Te kulturoznawcze rozważania należałoby z wolna zakończyć, bowiem już za paręnaście minut na ekranach pojawią się pląsające nie żadne herod-baby, lecz hoże cud-dziewczyny, które w czerwono-czarnych kreacjach, jasnozielonych minispódniczkach bądź bluzkach w oryginalnym kolorze lilaróż, zaprezentują choćby boogie-woogie czy cza-czę. Bez krzty ironii trzeba by rzec, że cały naród wstrzyma oddech podczas serii ponadtrzyipółminutowych występów i nic nie zdoła go od tego odwieść. Śledzą je i dziewięcio-, i dziesięcioletnie huncwoty z Kielecczyzny, krojące raz-dwa grejpfruta, i górnicy z Jaworzna-Szczakowej, i szykujące właśnie mięso do brytfanny gospodynie z Końskowoli.  Nawet  postpegeerowcy z Górażdży kończą ostrzenie rzezaków i dysputę, czy lepszą pszenicą jest samopsza czy płaskokurka, a ornitolodzy odkładają albumy o białorzytkach, pustułkach, kszykach i żołnach. Rytmowi coniedzielnego tanecznego szaleństwa ulegają też na pewno drugoroczni studenci biologii, odkładający na później naukę anatomii mięczaka na przykładzie żyworódki,  a także juhasi z Doliny Chochołowskiej, spędzający w okamgnieniu watahę owiec, pasących się obok rzeczułki, wśród wszechobecnej rzęśni.

   Tymczasem pary na parkiecie prezentują się przeróżnie, nierzadko przypominając sczepione podczas walki statki, jednak płonne okazały się nadzieje garstki szyderców żądnych widoku wpółżywych i zszarzałych ze zmęczenia zawodników. Ci, eksponując swe złote bransoletki, demonstrują firmowe uśmiechy, które ni stąd, ni zowąd zostają zgaszone przez zwykle wyważonych jurorów, których tym razem cechuje rzec by można spójność poglądów. Niejeden oburzony fan, wytarłszy chabrową chusteczką strużki potu z pobrużdżonego czoła, zapewne wykrzyknął do nich: "sczeźnijcie, niedowidzące darmozjady".

   W tak żarzącej się od emocji chwili, chyba tylko  wróżbita może przewidzieć, kto w zaistniałej sytuacji zostanie zmożony przez konkurencję. Reklamy ciągnęły się, niczym pełzająca żararaka, ale nareszcie mamy, i to zgoła niespodziewane, rozstrzygnięcie: dziś nikt nie odpada! Zaskoczeni widzowie nie mają czasu ochłonąć, gdyż już trzeba przełączyć telewizor na powtórkę programu ze śpiewającymi aktorami, z których kilku dopiero co skończyło tańczyć. Oj, ciężki jest żywot telewidza... 

 

 

 

Copyright © 2004 - 2012 Samorządowa Szkoła Podstawowa nr 6 im. Jana Pawła II we Wrześni.